W grudniu 2013 r. ukazała się długo wyczekiwana płyta elbląskiej grupy Alaya. Z tej okazji Marzena Chabowska przedstawiła historię swojego muzykowania w pigułce, a także szczegóły powstania krążka oraz plany promocyjne Alayi.
Krzysztof Bidziński: Twoja przygoda z Dnieje.
Marzena Chabowska (Madej): Pierwsze spotkania z członkami zespołu miały miejsce w 1993 r. Zanim powstał zespół Dnieje, spotykaliśmy się jako przyjaciele. Śpiewałam wtedy wraz z siostrami Edytą i Moniką mnóstwo piosenek, wśród nich głównie melodie autorstwa Piotra Bachorskiego do tekstów poetów oraz tekstów Piotra, Irka Pietronia. Był z nami także Tomek Mickiewicz ze swoim niesamowitym głosem i wyczuciem harmonii, Robert Bohdanowicz – flecista z niezwykłym talentem mimicznym, jako jedyny w zespole z wykształceniem muzycznym. Co ważne, muzykowaliśmy z liczną grupą naszych bliskich znajomych, z którymi tworzyliśmy wesołą zgraję, bardzo lubiliśmy wspólnie śpiewać, wyjeżdżać. Podczas domowych spotkań wytwarzała się niesamowita radosna energia z bycia razem, śpiewania. Wspólne muzykowanie tak bardzo nas cieszyło, że postanowiliśmy przeżyć razem przygodę i pojechać na nasz pierwszy festiwal „Szałamaja” do Kwidzyna jako zespół Na Trzy Dni Bez Nazwy. Żeby nie ponosić kosztów wyjazdu, postanowiliśmy wystąpić w konkursie. Pamiętam do dziś, jak mój obecny kolega Maciej Służała, który był wtedy w jury festiwalu powiedział mi później: „fałszowaliście, ale robiliście to z taką radością, że nie mogłem Wam nie przyznać wyróżnienia”. Myślę, że te wyróżnienie było bardzo istotne, dało nam napęd do kontynuowania takich przygód i sprawiło, że zaczęliśmy jeździć na kolejne festiwale piosenki poetyckiej, studenckiej, turystycznej. W międzyczasie dołączył do nas Maciek Bocheński – gitarzysta znany ze swoich pięknych delikatnych solówek. Na kolejnych festiwalach występowaliśmy już jako zespół Dnieje.
KB: Krążą różne historie na temat powstania nazwy.
MC: Nad nazwą długo myśleliśmy, łatwo nie było, padały różne propozycje, czasem śmialiśmy się do rozpuku z powodu rozmaitych pomysłów, które przychodziły nam do głowy, a które nie sposób przytoczyć. Jednak przyszedł nareszcie ten właściwy moment. Jest taki wiersz Juliana Tuwima pt. „O świcie”, który zaczyna się od słów:
„Dnieje.
Noc na stopach rośnych się chwieje.
I w zawrocie gwiaździstej głowy.
Mdleje.
Dnieje.
Mrok się w wodzie jeziornej rozcieńcza (...)”.
Śpiewaliśmy akurat tę piosenkę do muzyki Piotra i Maciek rzucił hasło: „a może Dnieje?” i wszyscy zgodnie przyjęliśmy je jako nazwę powstałego zespołu.
KB: Później skompletowaliście resztę składu.
MC: Tak, doszedł od nas jeszcze Paweł „Jastrząb” Jastrzębski. Nasze wyjazdy były dla nas bardzo miłą przygodą, tym bardziej, że nasza twórczość była doceniana. Graliśmy m.in. na Ogólnopolskim Turystycznym Przeglądzie Piosenki Studenckiej „Bazuna”, gdzie podczas jednej z edycji wygraliśmy Grand Prix piosenką „Pan i pies” do słów Danuty Wawiłow. Pamiętam, jak płakaliśmy ze szczęścia. Oprócz „Bazuny” zaczęliśmy odwiedzać kolejne festiwale, takie jak: Szałamaja, Yapa, Giełda Piosenki w Szklarskiej Porębie, festiwal w Świeciu, Inowrocławiu, Kędzierzynie-Koźlu itp. Z czasem zaczęliśmy być tam zapraszani jako goście do koncertu wieczornego. Dnieje było zespołem wykonującym poezję śpiewaną, bowiem większość utworów powstała do wierszy poetów, m.in. Joanny Kulmowej, Juliana Tuwima, Danuty Wawiłow. Dzięki nieocenionej pomocy Marka Skowronka – wieloletniego szefa artystycznego „Bazuny” udało nam się nagrać album pt. „Podróż niepojęta” wydany wtedy na kasecie, później wznowiony na płycie CD. Wiele z tamtych piosenek „żyje” do dzisiaj, zwłaszcza w środowisku harcerskim, są to m.in. „Niewidzialna plastelina” oraz „Trawa”.
KB: W grupie po pewnym czasie doszło do rozłamu.
MC: Tak. Był trudny moment. Czasami takie bywają, kiedy powstają różnice zdań. Wydaje się wówczas, że zespół przestanie istnieć i robi się bardzo smutno. Przyszedł taki dzień, że odszedł z zespołu Irek zakładając własną grupę Horyzont Uniesień. Zespół Dnieje istniał około pięciu lat. Z ciekawostek powiem, że kilka lat temu reaktywowaliśmy się na prośbę organizatorów podczas „Bazuny”, która miała miejsce w Elblągu a w przyszłym roku w marcu na zaproszenie organizatorów zagramy jako Dnieje dwie piosenki podczas 30-lecia festiwalu „Szałamaja”, czyli tam, gdzie pierwszy raz zaprezentowaliśmy naszą muzykę na scenie. Wracamy więc do korzeni. Cieszę się, że wszyscy z chęcią chcą się wybrać, mimo, że zespół od dawna nie istnieje, nie mamy też ze sobą częstego kontaktu, jednak wciąż jest w nas wspólna chęć, żeby razem spędzić czas, pomuzykować. Już się nie mogę doczekać marca :-).
Nadszedł też czas, kiedy zespół w naturalny sposób przestał istnieć, część z nas pochłonęły sprawy osobiste. Jednak dzięki temu, że wcześniej poznaliśmy wielu serdecznych znajomych w całej Polsce jeździłam nadal z siostrami na różne festiwale, żeby spotkać się ze znajomymi. Zdarzyło nam się kilka razy wystąpić z piosenkami Dnieje przy akompaniamencie muzyków z zaprzyjaźnionych zespołów. Było to dla nas dużym wzruszeniem, bo gdzieś głęboko brakowało nam wspólnych wyjazdów z zespołem. Na przeglądzie w Szklarskiej Porębie, podczas wycieczki w góry, poznałyśmy Wojtka Szymańskiego i w listopadzie 2000 r. odbył się pierwszy występ zespołu pod nazwą Kilku Przyjaciół. W składzie grupy występowali znajomi z Wrocławia, m.in. Wojtek, autor muzyki, czasem także tekstów wykonywanych utworów oraz żeńska część Dnieje, czyli trzy siostry Madej z Elbląga. W międzyczasie nastąpiła mała rotacja, moja starsza siostra pochłonięta pracą naukową nie mogła już jeździć z nami na festiwale, ale bilans rodzinny się wyrównał, bo dołączył do składu nasz brat - Daniel. Zespół występował już pod nazwą Dom O Zielonych Progach. W związku z tym, że grupa była ogólnopolska, próby odbywały się bardzo spontanicznie, przed koncertami. Podobnie było z nagraniami, zjeżdżaliśmy się w okolice Wrocławia i aranżowaliśmy nowe utwory na płytę kilka dni przed wejściem do studio. W 2004 r. powstała pierwsza płyta Domu O Zielonych Progach. Zespół także brał udział w nagraniach cyklicznych płyt pod hasłem „W górach jest wszystko co kocham”. Pięć lat później, w 2007 roku nagraliśmy drugi krążek zespołu pt. „Jam”. Podczas muzykowania, tak samo jak w zespole Dnieje, zawsze towarzyszyła nam radość ze wspólnego śpiewania. W 2008 r. wraz z rodzeństwem zakończyliśmy naszą muzyczną przygodę z DOZP.
KB: Droga do Alayi.
MC: Po odejściu z zespołu, co nie było łatwą decyzją, ale jednak głęboko przemyślaną, poczułam wielką pustkę, gdyż moje życie było zawsze wypełnione muzyką, ciągłymi wyjazdami i poznawaniem wspaniałych ludzi. Tęskniłam za wieloma osobami, za wspólnym muzykowaniem. Myślę, że wynikiem tej tęsknoty i wspomnianej pustki, było powstanie moich własnych piosenek. Nigdy nie przypuszczałam, że napiszę jakikolwiek utwór, było to dla mnie – i jest nadal – sporym zaskoczeniem. Zachęciłam moją siostrę Monikę żeby też spróbowała napisać swoją piosenkę i okazało się, że nie na próżno. Nasz brat Daniel również zaczął realizować własne muzyczne pomysły i tak zaczęły się początki naszego rodzinnego zespołu. Wyszłam z inicjatywą nagrania naszych piosenek, wspierana przez mojego męża Radka oraz serdecznych znajomych, którzy czekali na naszą płytę. Zaczęły się próby w domu, zapraszanie muzyków, pierwsze aranżacje z Marcinem Skabą oraz Mateuszem Pazurkiem. Rzadko się spotykaliśmy i bardzo powoli powstawały kolejne aranżacje. Droga do powstania płyty była więc długa, przerywana, ponieważ w międzyczasie urodziłam córkę, co spowodowało wielomiesięczną przerwę, bo dziecko było dla mnie najważniejsze i wymagało całodobowej uwagi, tak więc nie było możliwości, żeby zająć się czymś innym.
KB: Przez cztery lata, nazbierało Wam się – jak dzisiaj wiemy – 14 utworów. Czy od samego początku czułaś, że będzie z tego płyta?
MC: Nie. Nie miałam pojęcia, czy się uda z płytą. Do tej pory czasem nie wierzę, że ona już powstała. Od samego początku chciałam zrobić to jak najlepiej, z dbałością o poziom i różnorodność muzyczną. Powstała chęć poszerzenia instrumentarium oraz własnych horyzontów muzycznych i dlatego zaprosiłam do współpracy doświadczonych elbląskich muzyków na czele z Bartkiem Krzywdą, który także aranżował nasze piosenki. Utwory na płycie są wypadkową naszych muzycznych gustów. Nagrania dokończyliśmy dzięki wsparciu z Urzędu Miasta w Elblągu oraz Gdyni oraz życzliwej współpracy z Elbląskim Towarzystwem Kulturalnym i Młodzieżowym Domem Kultury w Elblągu. Nie sposób nie wymienić także finansowej pomocy znajomych i nie znanych nam osób przez Internet. Oczywiście pojawiały się trudności, wyzwania, m.in. mała ilość czasu na realizację płyty. W pewnym momencie Daniel się rozchorował i nie mógł śpiewać. Wiedzieliśmy, że nie możemy przełożyć sesji nagraniowej i musieliśmy się gimnastykować, zmieniać aranżacje, żeby nie wypadły z płyty niektóre piosenki.
KB: Skład podstawowy Alayi to trójka rodzeństwa. Wiem, że szukacie stałego akompaniamentu, grupy muzyków w celach koncertowych. Czy macie już kogoś na oku?
MC: Tak, zespół Alaya tworzy rodzeństwo – wokaliści, nie mamy jeszcze stałego muzycznego składu. Do tej pory koncertowaliśmy tylko w lutym 2013 r. podczas „Elbląskiej Gali Sportu” z towarzyszeniem elbląskich muzyków. Moim celem było skupienie się na wydaniu płyty. Teraz, gdy zbieramy bardzo sympatyczne i pozytywne opinie od osób, które słuchały naszej płyty, powstaje nowe wyzwanie – koncerty. Otrzymuję coraz więcej pytań, gdzie planujemy koncertować. Wypromować nowy zespół nie jest łatwo, wiąże się to także ze sporymi kosztami przy tak wieloosobowym składzie. Cóż, staram się nie skupiać na przeszkodach, jestem urodzoną optymistką i wierzę, że wszystko ułoży się pomyślnie i będziemy mogli z naszą muzyką ruszyć w Polskę. Już się bardzo cieszę na tę możliwość, jest to duża szansa, żeby spotkać dawno nie widzianych znajomych oraz nowych ludzi. Koncerty to magiczne zjawisko wymiany ciepła i pozytywnej energii z publicznością, byłoby pięknie móc tego ponownie doświadczać.
KB: Jakich muzyków z chęcią przyjęlibyście do składu na stałe lub nawiązalibyście cykliczną współpracę?
MC: Nasze piosenki są zaaranżowane głównie na pianino, gitarę (klasyczną oraz akustyczną), perkusję, skrzypce saksofon oraz trąbkę.
KB: Ale od początku musiałaś wiedzieć, że przy takim założeniu – nagranie studyjne z rozbudowanym instrumentarium – przy braku stałego składu może to doprowadzić do kłopotów koncertowych?
MC: Nie myślałam wcześniej poważnie o koncertach, byłam skupiona na płycie, chciałam mieć pamiątkę. Nagraliśmy to tak, jak chcieliśmy i jestem zadowolona. Na tym etapie mój cel został osiągnięty. Braku stałego zespołu nie odbieram jako kłopot, raczej jako kolejne wyzwanie, które przy podjęciu pewnych działań, ma szansę zakończyć się pomyślnie. Wierzę, że realizując swoje pasje z radością, wszystkie puzzle ułożą się odpowiednio, a co to oznacza, czas pokaże. Spotykamy wielu życzliwych ludzi, pojawiają się szanse, możliwości, z czego się bardzo cieszymy.
KB: Okładka płyty odzwierciedla uczucia.
MC: Cały czas miałam w głowie zamysł prostego, pozytywnego symbolu. W pewnym momencie „zobaczyłam” w myślach splecione ręce i już nic innego nie potrafiło tego symbolu przysłonić, choć różne pomysły braliśmy pod uwagę. Dwoje ludzi trzymających się za ręce jest dla mnie pięknym symbolem relacji. Tutaj w naszym przypadku w odniesieniu do tekstów, muzyki dotyczy to nie tylko relacji pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale w ogólnym pojęciu wymiany, połączenia z drugim człowiekiem. Taka jest nasza okładka. Śpiewamy o relacjach z drugim człowiekiem, z samym sobą i z przyrodą. Nie bez znaczenia jest też tytuł płyty „Na szczęście jesteś Ty”. Na pewno każdy z nas ma osobę, osoby, którym chciałby takie słowa powiedzieć i jest to w pewnym sensie ukłon, podziękowanie w stronę ważnych dla nas osób. Uważam, że świat jest pełen powiązań i chciałam to podkreślić między innymi właśnie poprzez stronę graficzną. Myślę, że okładka może nawiązywać do miłości między dwojgiem osób, ale to także symbol, ponieważ chodziło o przekazywanie dalej dobrej energii, pomocnej dłoni. Chciałam, żeby wygląd płyty korespondował z jej zawartością, czyli z pozytywnym przekazem, który był naszym zamysłem. Dostaję zwrotną informację, że właśnie tak jest odbierana nasza płyta i bardzo się cieszę, że nasz przekaz został w większości w taki sposób odczytany. Gdy słuchacze piszą, że nasza muzyka ich wzruszyła, ukołysała, że mają dobry nastrój dzięki niej, jest to dla nas największą nagrodą i wiemy, że warto było podjąć działania i zrealizować nasze marzenie dając radość innym oraz samym sobie.
KB: Dziękuję za rozmowę.
MC: Dziękuję. :-)
Wywiad przeprowadzony 20 grudnia 2013 r.
Konsultacji telefonicznej w trakcie wywiadu udzieliła Monika Janik (Madej), która nie mogła być obecna na spotkaniu.
Więcej o zespole: www.alaya.art.pl , www.facebook.com/zespol.alaya
K. Bidziński, ©, 23.12.2013, Elbląg, Pl.
W najnowszym wydaniu czasopisma Metal Hammer (09.2024) przeczytacie m.in. najnowszą recenzję książki Elbląska Encyklopedia Muzyczna autorstwa Macieja Krzywińskiego (Metal Hammer). Czasopismo do nabycia w salonach prasowych i w Internecie.
czytaj więcejKonferencja „Tożsamość miasta. Elbląg 1954-2024”, odbyła się 16 listopada w Sali A/01 Ratusza Staromiejskiego z okazji 70-lecia Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. Podczas konferencji m.in. Krzysztof Bidziński wygłosił w zarysie historię elbląskiej fonografii na przykładzie pocztówek dźwiękowych, kaset magnetofonowych, płyt winylowych i kompaktowych wydanych przez elbląskie zespoły w profesjonalnych firmach fonograficznych.
czytaj więcej24 października 2024 r. ukazała się składanka Metal Elbląg Compilation z 13 elbląskimi zespołami z różnych odmian metalu wydana przez Elbląskie Archiwum Muzyczne. Na płycie kompaktowej (CD) usłyszymy: Christ's Flesh, Immemorial, Trauma, Aeonian, Chemia, Dar Semai, Thanatos, Lafayn, Demise, Ultrax, Enter Chaos, Neandertal, Mistrust. Kompilacja została wydana w limitowanym nakładzie. Szczegóły o wydawnictwie: redakcja@muzycznyelblag.pl lub Muzyczny Elbląg (Facebook) / Elbląska Encyklopedia Muzyczna (Facebook). Zapraszamy do kontaktu!
czytaj więcejW sierpniu 2018 r. ukazało się tym razem w wersji papierowej, piąte wydanie „Elbląskiej Encyklopedii Muzycznej” Krzysztofa Bidzińskiego, opublikowane przez Elbląskie Archiwum Muzyczne. Publikacja na 428 stronach zawiera zaktualizowane dane z poprzednich opracowań (dzieje od XIII do XXI wieku, Elbing/Elbląg), nowe hasła z okresu: grudzień 2017 – lipiec 2018 oraz czarno-białe zdjęcia. Książka ukazała się dzięki Stypendium Kulturalnemu Miasta Elbląg oraz sfinansowaniu przez grupę czytelników (Honorowi Wydawcy) i autora. Polecamy!
czytaj więcejPaństwowe Przedsiębiorstwo Eksportu Wewnętrznego „Pewex” założono w 1972 r. w Warszawie z przekształcenia sklepów dewizowych banku PKO. W sieci sklepów „Pewex” dostępne były towary krajowe i importowane, których sprzedaż odbywała się za dewizy, czyli waluty wymienialne oraz bony towarowe PKO S.A. W Elblągu oddziały Przedsiębiorstwa Eksportu Wewnętrznego „Pewex” mieściły się m.in. przy ul. Armii Czerwonej i Związku Jaszczurczego.
czytaj więcej